Po zakończeniu I wojny światowej Państwo Polskie stanęło przed wieloma problemami. Uwidaczniało się to we wszystkich dziedzinach życia społecznego, na obszarach miejskich i wiejskich. Skutki wojennej gospodarki austro-węgierskich okupantów dotknęły mocno Bodzentyn i okolice, spotęgował je dodatkowo wielki pożar miasta 20 czerwca 1917 r.
Odbudowa miasta i więzi społecznych po odzyskaniu niepodległości zdominowały życie mieszkańców. Mówią o tym uchwały zebrań miejskich jak pisano osady Bodzentyn, które zachowały się w księdze przechowywanej w Archiwum Państwowym w Kielcach. Bodzentyn nie był w tym czasie miastem jednak w sprawozdaniach używano nazwy „zebranie miejskie”, chcąc podkreślić jego istnienie jako miasta do 1869 r. i dążenie mieszkańców do odzyskania praw miejskich, co stało się dopiero w 1995 r.
Na początku listopada 1918 r. zaczęły ustępować austriackie i niemieckie władze okupacyjne. Już 3 listopada zebranie mieszkańców Bodzentyna uchwaliło, wskutek opuszczenia przez żandarmerię austriacką posterunku, powołanie straży miejscowej do zaprowadzenia porządku w mieście i okolicy. Komendantem straży został nauczyciel ludowy z Bodzentyna Adam Bieroń, jego pomocnikami Jan Toporkiewicz i Roman Czernikiewicz.
W końcu listopada 1918 r. przeprowadzono wybory do Rady Gminy Bodzentyn. W jej składzie znaleźli się Adam Bieroń, Władysław Pałysiewicz, Jan Pałysiewicz syn Romana, Adam Domański, Stanisław Kwietniewski, Bronisław Kowalski, Adam Sadkowski, Józef Kudliński, Jan Toporkiewicz, Piotr Piasecki, Karol Kudliński, Josek Sztarkman, Berek Szafir.
Podczas kilku zebrań w 1919 r. zajmowana się problemami ludności w związku z pożarem w 1917 r. Stwierdzono konieczność odebrania od Towarzystwa Wzajemnych Ubezpieczeń od Ognia w Królestwie Polskim wynagrodzenia pogorzelowego za spalone budynki miejskie. Przypomniano o przyznaniu przez władze okupacyjne 10 000 koron dla ofiar pożaru, na kupno materiałów budowlanych. Ponieważ do tego czasu pieniądze te nie zostały wydane upoważniono określone osoby do wyjaśnienia tej sprawy. Ustalono potrzebę jak najszybszego uruchomienia kasy miejskiej, której dokumenty i pieniądze uległy spaleniu podczas pożaru. Postanowiono sumę 5310 koron przyznaną dla pogorzelców przez byłego Generał Gubernatora w Lublinie rozdać poszkodowanym na odbudowę domów.
Na początku 1919 r. mieszkańcy jednogłośnie wypowiedzieli się za budową szkoły elementarnej 7-klasowej na terenie wzgórza zamkowego, ponieważ poprzednia spłonęła w pożarze. Obszar tzw. Zamczyska zamierzano oddać do użytku Zarządowi Szkół Elementarnych „z prawem budowy gmachu i urządzenie boisk, pólek doświadczalnych i ogrodu-sadu w celach praktycznego wychowania dzieci”. Jednocześnie obowiązkiem Zarządu miało być otoczenie ruin zamku „najsumienniejszą opieką”. Planowano z takim podaniem wystąpić do Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. To ważny przejaw postawy mieszkańców – ratowania pozostałości bodzentyńskiego zamku.
W czerwcu 1919 r. przedstawiciele mieszkańców miasta uchwalili: „Obecna osada Bodzentyn od wieków była miastem i dzięki tylko nieżyczliwym tendencjom rządu rosyjskiego” został przemianowany na osadę, „z pozbawieniem tych szerokich praw jakimi się cieszyły miasteczka. Obecnie przy upadku obcych rządów i powołania do życia drogiej naszej Ojczyzny Polskiej ufamy, że nasze poniżenie się skończyło i stanowimy: oddzielić się od Gminy Bodzentyn i prosić władze powiatowe wejść z przedstawieniem do Ministerstwa o przemianowanie osady Bodzentyn na miasto z burmistrzem na czele, z przyznaniem praw i przywilejów jakie Bodzentyn posiadał przed powstaniem 1863 roku za czasów polskich, z przydzieleniem obszaru niezbędnego dla należytego rozwoju miasta”. Dla poczynienia starań w tej kwestii upoważniono Adama Bieronia, Jana Pałysiewicza syna Romana i Jana Toporkiewicza.
W sierpniu 1919 r. dokonano wyborów sołtysa osady Bodzentyn na kolejne trzy lata. Został nim w dalszym ciągu Józef Wojciechowski, a jego zastępcą w miejsce Antoniego Koziołka Józef Świderski, na poborcę podatków i składek wybrano Wincentego Kwietniewskiego, po pół roku zastąpił go Jan Bekier. W tym czasie wójtem gminy był Wojciech Wojkowski. W marcu 1920 r. prawo głosu do podejmowania uchwał posiadało 119 osób.
W latach 1919-1920 r. zajmowano się również działalnością Kasy Pożyczkowo-Oszczędnościowej, dzierżawą rzeźni w Bodzentynie; zobowiązano kominiarzy do czyszczenia kominów w domach mieszkalnych co miesiąc, zaś w piekarniach co tydzień, ustalono również opłaty za tę usługę; postulowano umieszczenie przytułku dla starców w nowym budynku, gdyż poprzedni spłonął w czasie pożaru miasta.
Pierwsze lata wolnej Polski były ciężkie dla Bodzentyna, jednak w miarę możliwości uczestnicy zebrań miejskich na czele z sołtysem starali się ulżyć trudnej sytuacji mieszkańców, pamiętając też o minionej świetności miasta.
W zał. fotografie z bodzentyńskiego „miasta umarłych” – miejsca wiecznego spoczynku i pamięci o naszych przodkach.
Urszula Oettingen
Fot. Urszula Oettingen