Witamy na stronie bodzentyn.pl   Click to listen highlighted text! Witamy na stronie bodzentyn.pl Powered By GSpeech
Drukuj

Miesiące maj i czerwiec 1943 r. były szczególnie tragiczne dla mieszkańców gminy Bodzentyn. W kwietniu 1943 r. w schronisku w Nowej Słupi został zakwaterowany 62 zmotoryzowany pluton żandarmerii pod dowództwem ppor. Alberta Hugona Schustera. W maju i czerwcu przeprowadził on zbrodnie na ludności cywilnej w wielu miejscowościach położonych wokół Łysogór. Jako pretekst masowych zbrodni podawano najczęściej podejrzenie ludności cywilnej o pomoc dla członków oddziałów partyzanckich, nazywanych „bandytami”.

W nocy z 24 na 25 maja 1943 r. żandarmi na czele z Albertem Schusterem, katem Gór Świętokrzyskich, rozpoczęli krwawą akcję w Woli Szczygiełkowej. Otoczono wieś. mieszkańców spędzono na plac przed szkołą. Polecono ludziom ustawić się trójkami. Dowódca plutonu zagroził, że jeżeli nie zostaną wskazani „bandyci”, każe rozstrzelać 50 osób. Zgromadzeni milczeli. Po kilkunastu minutach Schuster osobiście zaczął wskazywać ludzi wybranych na śmierć. Rozstrzelano 21 mieszkańców wsi. Zamordowani zostali m.in. Stefan Piwko, Jan Tusień, Władysław Wyglądacz, Wincenty Kolasa, Józef Koniarski. Pochowani zostali na cmentarzu parafialnym w Dębnie.

W Woli Szczygiełkowej ofiary tej niemieckiej zbrodni upamiętnia krzyż na cokole z pamiątkowymi tablicami oraz pomnik w formie masywnego stylizowanego orła, przy którym znajduje się ufundowana w 2010 r. stojąca płyta z nazwiskami 28 osób, które jak głosi napis poniosły „męczeńską śmierć w latach II wojny światowej”. W październiku 2018 r. na cmentarzu parafialnym w Dębnie odsłonięto i poświęcono pomnik mieszkańców Woli Szczygiełkowej poległych w czasie II wojny światowej.

Corocznie mieszkańcy wsi pamiętają o ofiarach tej zbrodni. Organizowane są uroczystości religijno-patriotyczne, składane kwiaty i palone znicze.

Dnia 29 maja 1943 r. żandarmi  na czele z Albertem Schusterem pojawili się Psarach Podlesiu. Kazano wszystkim wyjść z domów na drogę. Spędzono ich przed zabudowania Piotra Kobyłeckiego. W tym czasie było słychać dochodzące z oddali strzały. Okazało się później, że trzech mężczyzn zostało zastrzelonych w trakcie ucieczki. Niemcy zaczęli sprawdzać wszystkim dowody tożsamości. Posiłkowali się listą, na której widniały nazwiska. Po ich odczytaniu osoby te zaprowadzono pod oborę Stefana Kity i tam rozstrzelano. W miejsce mężczyzny, którego nie było we wsi, zabrano jego żonę, którą zamordowano w Świętej Katarzynie. Jeden ze świadków wspominał: „… przed nami zjawił się oficer dowodzący akcją i wygłosił do nas przemówienie za pośrednictwem tłumacza, z którego wynikało, że jeżeli mieszkańcy naszej wsi będą udzielali pomocy „bandytom”  lub też z nimi współdziałali cała wieś zostanie zniszczona, a mieszkańcy wymordowani”.

Ciała zabitych we wsi zostały pochowane we wspólnej mogile na skraju lasu. Miejsce to jest upamiętnione pomnikiem w formie orła na cokole z tablicą, na której widnieją nazwiska zamordowanych 8 osób. Z inicjatywy miejscowej społeczności co roku odbywają się tu spotkania poświęcone tragicznemu wydarzeniu. Uczestniczą w nich okoliczni mieszkańcy, uczniowie szkoły w Psarach Starej Wsi, przedstawiciele władz i samorządu Miasta i Gminy Bodzentyn. W tym roku uroczystość odbędzie się 9 czerwca.

Niemiecka formacja dowodzona przez Schustera, o świcie 1 czerwca 1943 r. rozpoczęła bestialską akcję przeciwko ludności Bodzentyna. Wypędzonych z domów mieszkańców spędzono na Rynek Dolny. W pobliskim budynku, siedzibie granatowej policji, przesłuchiwano i torturowano podejrzanych, następnie rozstrzeliwano wyczytując nazwiska z listy. Kiedy nazwisk zabrakło wybierano ofiary z zebranych. Egzekucji 39 mieszkańców Bodzentyna dokonano w sadzie Władysława Czernikiewicza. Tego samego dnia rodziny pogrzebały ciała bliskich w miejscu mordu.

Ten tragiczny dzień zapisał się w pamięci wielu osób. Wspominano: „Niektórzy byli jeszcze w łóżkach, kiedy Niemcy zaczęli chodzić po domach krzycząc – raus! Wychodziliśmy z dokumentami, nawet chorzy. Na rynku, wyczytanym kazali wychodzić z szeregów i ustawiać się na ostatnią drogę… To byli przede wszystkim Zygadlewiczowie, Pałysiewiczowie, Świderscy, Ścisłowiczowie i Czernikiewiczowie… Panowała straszna panika, małe dzieci strasznie płakały, a matki próbowały ze strachu przed śmiercią uspokajać je… Potem oficer za pośrednictwem tłumacza odczytał wyrok, głoszący, że mieszkańcy będą ukarani za pomaganie partyzantom, ukrywanie ich, wypiek chleba, itd. Wyrok wykonano w ogrodzie Czernikiewiczów…”.

Dwa lata później 14 kwietnia 1945 r. zwłoki ofiar ekshumowano i pochowano na cmentarzu parafialnym w Bodzentynie. W następnym roku na mogile ustawiono pomnik z czarnego granitu w formie kolumny na wysokim cokole. Na jego ścianach umieszczono nazwiska pomordowanych, od frontu napis z Jana Kochanowskiego: „A jeśli komu droga otwarta do nieba – tym co służą Ojczyźnie”, poniżej: „Pomordowanym na ziemi mogił i krzyżów za wolność i niepodległość Ojczyzny 1.6.1943 r. – Rodacy z Bodzentyna i z Kanady”.

W 1993 r. w 50. rocznicę pacyfikacji w miejscu straceń przy ul. 3 Maja ustawiono kamień pamiątkowy. Przy nim na ścianie Zagrody Czernikiewiczów krzyż i tablicę z listą mieszkańców Bodzentyna straconych w czasie pacyfikacji.  

Dzień 1 czerwca dla mieszkańców Bodzentyna to czas szczególnej pamięci. Również w tym roku tradycyjnie po uroczystym nabożeństwie rodziny pomordowanych, mieszkańcy udadzą się na cmentarz, gdzie będą wspominać ofiary niemieckiej zbrodni.

 

                                                                                dr hab. prof. UJK  Urszula Oettingen

Fot. Urszula Oettingen

 

 

Click to listen highlighted text! Powered By GSpeech